Znalazłam wyjście z mojej nieudolności wrodzonej :) Zrobiłam sobie zegar taki stary i oskubany, że nawet nijaki transfer na nim nie dziwi. Nie potrafię być w pomieszczeniu, gdzie nie wisi na ścianie zegar- taką mam przypadłość. Wzięłam więc starą/ pewnie ze 30 letnią/ płytę zespołu Wołosatki i przerobiłam ją na zegar. Jak tylko w przyszłym tygodniu Pan upora się z remontem to będę spokojnie patrzeć, która godzina:)jak sobie domaluję kreseczki oczywiście, bo inaczej to do wróżki.
Wiem, że nikt tego na foci nie przeczyta
Miłość jest najważniejszym składnikiem receptury życia
A tak wygląda na finiszu, czyli jeszcze bardziej naciaprane:)
Do tego kolejne bazgroty na mojej cierpliwej skrzyni
Piękny zegar! Ja tam się doczytałam. Super Ci wyszły te transfery.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
piękny zegar :-)
OdpowiedzUsuńPieknie wyszedl :)
OdpowiedzUsuńZegar bardzo mi się podoba :) Zgłoś go do moje wyzwania :)
OdpowiedzUsuńBUZIAK :*
P.S. A próbowałaś na innym rozpuszczalnikiem?
Inny rozpuszczalnik jeszcze przede mną, a w sumie co mi zależy zrobić frekwencję na Twoim Wyzwaniu :)
UsuńPiękny :)
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiec o co chodzi z tymi transferami ale zegar zapowiada się cudnie:)
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowy recykling. Chętnie bym "odgapiła", ale dostałam od dzieci nowy. I co teraz, pewnie zrobię dzieciom, a co niech też mają:))
OdpowiedzUsuńJaki piękny!!! Świetny Ci wyszedł ten zegar!
OdpowiedzUsuńzegar pierwsza klasa
OdpowiedzUsuńKochana...jak Ty robisz te zegary??
OdpowiedzUsuń