Myślę sobie dawno nic nie szyłam to może jakieś sznurki. Wyciągnęłam oczko, które mi się podobało/ wyjątkowo wiem, że to agat, bo generalnie ich nie rozróżniam/ i poszłoooo Dorzuciłam parę piasków pustyni, parę koralików i do dzieła.
Powiem tak- mnie się podoba, a zobaczymy czy komuś jeszcze? / najlepiej nowej właścicielce:)
Druga rzecz to już zdecydowany olbrzym na zielono. Nie mam pojęcia co to, ale lata mi po głowie, że zamawiałam kiedyś jakiś marmur- może to jest właśnie on?:)Wyszedł na bogato, ale ja generalnie lubię dużą biżuterię- robić i nosić!
Ale cuda! Ten zielony jest mistrzowski. Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńcudne!:) Buziaki:*
OdpowiedzUsuńCuda Paniusiu Cuda!
OdpowiedzUsuńHm... nie wiem który bym wybrała bo oba są piekne i oba w moich ulubionych kolorkach.
OdpowiedzUsuńPiękne oba, choć z większą słabością patrzę na pierwszy :)
OdpowiedzUsuńOba bardzo udane!!! Przyznam się, że i ja czasami nie wiem jak nazywa się aktualnie obrabiany kamyk - trudno...;-) i nie zamierzam się wypowiadać - marmur, czy nie marmur ładnie go ubrałaś :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
piękne :)
OdpowiedzUsuńPiaskowa burza znakomita, zielone zawijasy również :o)
OdpowiedzUsuńWyszło Ci z rozmachem i z przytupem! Niby kolorystyka ograniczona a z fantazją!
OdpowiedzUsuńTym razem stawiam na zielony, choć to nie mój kolor:))
OdpowiedzUsuńFaktycznie duże:) Brązowy jest najładniejszy:)
OdpowiedzUsuńSame śliczności :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyszło Ci to szycie,a i całkiem artystycznie :) oba mi się bardzo podobają :)
OdpowiedzUsuńbrązowy wymiata!
OdpowiedzUsuńAleś zaszalała ;)))) Oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuń